Przygoda, która zaskakuje
Po tę książkę sięgnęłam z czystej ciekawości – nie znałam wcześniej twórczości Deana Koontza, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać. Okazało się jednak, że „Quinn Quicksilver” to lektura pełna akcji, humoru i nietypowych zwrotów, która skutecznie odciągnęła mnie od codziennych zajęć.
Bohater, którego łatwo polubić
Quinn, porzucony w dzieciństwie i wychowany przez zakonnice, marzył, by zostać pisarzem. Życie przygotowało mu jednak znacznie bardziej niezwykły scenariusz. Seria dziwnych zdarzeń prowadzi go na pustynię, gdzie spotyka Bridget i jej dziadka Sparky’ego – od tej chwili cała trójka wplątuje się w szaloną przygodę pełną pościgów, tajemnic i pytań bez odpowiedzi. To bohaterowie, którym naprawdę chce się kibicować.
Akcja bez chwili wytchnienia
Koontz szybko wrzuca czytelnika w sam środek wydarzeń – pojawiają się rządowe agencje, tajemnicze monety, istoty z innego wymiaru i sekty prowadzone przez milionerów. Z pozoru brzmi to jak szalona mieszanka, ale właśnie dzięki temu książka wciąga i trzyma w napięciu. Nie brakuje jednak również lżejszych momentów, które dodają fabule dystansu i humoru.
Co zachwyca, a co nie do końca
Największą siłą tej powieści jest styl – pełen ironicznych komentarzy, inteligentnych porównań i refleksji nad ludzką naturą. To sprawia, że czyta się lekko, nawet jeśli temat bywa mroczniejszy. Podobała mi się także psychologiczna głębia głównych bohaterów. Trochę gorzej wypadli przeciwnicy – dość schematyczni, momentami przewidywalni, co osłabiało napięcie.
Podsumowanie
„Quinn Quicksilver” to książka, która łączy elementy thrillera, fantastyki i przygody. Dla mnie była świetną odskocznią od codzienności – lekką, dynamiczną i zaskakującą. To historia, którą można czytać z uśmiechem, ale i z dreszczykiem, bo w tle kryją się pytania o władzę, manipulację i granice człowieczeństwa. Jeśli szukacie czegoś nietypowego, co łączy dobrą zabawę z refleksją – warto sięgnąć.
/Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Albatros