„I sprawisz, że wrócę do prochu” – Ambrose Parry

O niektórych książkach powinno być zdecydowanie głośniej…

🦇Mroczny, pozbawiający wszelkich złudzeń Edynburg – rok 1847. Okres w którym medycyna i chirurgia przeżywały jeden ze swoich najmroczniejszych przełomów: eksperymenty, wykradanie zwłok, mrderstwa… ale również pierwsze “zabawy” środkami znieczulającymi takimi jak eter i chloroform.

🦇Raven, zadłużony student medycyny po odkryciu ciała swojej przyjaciółki będącej pr0stytutką trafia na praktykę u znanego położnika. Będąc pod jego dachem wraz z odnoszącymi już sukces znanymi lekarzami, jest poddawany wciąż moralnym rozterkom podczas szukania swojej drogi w tym świecie. Edynburg jest bowiem miejscem zdominowanym przez mężczyzn, szukających sławy i pieniędzy, eksperymentujących często bez żadnych emocji i skrupułów na biedocie. Wkrótce miasto zostaje zalane przypadkami zgonów młodych kobiet, pracujących w domach publicznych. Pomimo faktu, że absolutnie nic nie wskazywałoby na popełnione morderstwa, Raven przy pomocy niesamowicie inteligentnej i wybiegającej poza swoje czasy pokojówki Sary stara się rozwikłać tą mroczną tajemnicę.

 “I sprawisz, że wrócę do prochu” to świetny wiktoriański kryminał z niesamowicie przekonującymi postaciami, w których losy nie sposób się nie zaangażować. Moją szczególną sympatię zdobyła Sara – postać inteligentna, sprytna, zdecydowanie wyprzedzająca swoją erę w zachowaniu i myśleniu ale przy tym naturalna i nieprzesadzona (tak jak to np. było wg mnie w “Nawiedzonym Domu” Boyne’a).
Miejcie na uwadze, że książka jest pełna opisów trudnych porodów i wynikających z nich komplikacji. Muszę was ostrzec, że są one naprawdę BARDZO szczegółowe i nie będzie to na pewno coś dla każdego.

Sama historia wzbudziła we mnie również dużo emocji jeżeli chodzi o sytuację ciężarnych, samotnych kobiet w tamtych czasach. Pięknie obnaża ona hipokryzję mężczyzn z XIX wieku jak i całego społeczeństwa wiktoriańskiego, które pod przykrywką pięknych sukni i etykiety skrywało zgniliznę. Pr0stytutka będąca w ciąży z duchownym, który co niedziela wygłasza kazanie jak powinno się być czystym i skromnym? Przecież to jej wina. Pokojówka nosząca w łonie dziecko swojego Pana? Lepiej, żeby umarła – jeśli urodzi, od razu wyląduje na ulicy, przecież to DLA NIEJ wstyd. Tego typu sytuacji było w tej historii zdecydowanie więcej – przerażające i wstrętne, że do dzisiaj w niektórych środowiskach coś takiego ma miejsce.
Zakończenie wątku kryminalnego było według mnie poprowadzone bardzo przyjemnie, a bohaterzy przyjemnie mnie zaskoczyli w trakcie podejmowania swoich decyzji.