“Epoka martwych. Początek” to, jak sama nazwa wskazuje nic innego jak opowieść o śmiertelnym wirusie, który wymyka się spod kontroli w stolicy Rosji. Jeżeli znane są wam horrory z tego typu wątkiem, doskonale wiecie czego się spodziewać – chaosu, ciągłego napięcia, brutalności i nieustannej walki o przetrwanie. Andrey Kruz stworzył książkowy świat w którym bohaterowie wciąż muszą sprawdzać co stoi za ich plecami i porzucić swoje człowieczeństwo aby przeżyć.
Fabuła rozpoczyna się od powstania samego wirusa – laboratorium, testy i mutacja, która zaczyna żyć swoim własnym trybem. Coś, co początkowo było brane pod uwagę jako złoty środek na każdą, nawet nieuleczalną chorobę niebezpiecznie ewoluuje, stając się zagrożeniem nie tylko dla ludzi ale i zwierząt. W mgnieniu oka, przez ludzką głupotę dochodzi do tragedii, a wirus wraz z jego nosicielami wydostaje się na zewnątrz. Od tego momentu wszystko to, co znali bohaterowie umiera – powstaje zupełnie nowa rzeczywistość.
Wydarzenia w książce opierają się na losach głównych bohaterów ale znajdziemy też “mini rozdziały,” poświęcone osobom postronnym. Każda z postaci ma bardzo dobrze zarysowane tło i charakter – mimo tego, że znajdziemy tutaj kilka osób mających te same imiona (ale oczywiście różne nazwiska!), nie miałam problemu z ich odróżnieniem. Autor nie zaniedbał ich kreacji w obliczu nieustannej, dynamicznej akcji, co moim zdaniem jest dużym plusem. Bohaterów również da się lubić (oczywiście poza czarnymi charakterami!), nie są bowiem uciążliwymi, głupiutkimi postaciami, które w obliczu śmiertelnego zagrożenia są dalej naiwne i podejmują same złe decyzje, ściągając tym samym na siebie zagrożenie.
“Epoka martwych” to zaledwie pierwszy tom historii o niebezpiecznym wirusie, dlatego też jej fabuła skupia się wyłącznie na samym wybuchu epidemii i początkach zmagań bohaterów z nową rzeczywistością. Osobiście zdecydowanie wolę same “początki” opisywanych wydarzeń, jednak momentami były one nieco żmudne. Autor bowiem zalewa nas bardzo częstymi wzmiankami na temat… Broni – śmiem twierdzić, że jest on bardzo dobrym znawcą i pasjonatem strzelectwa. Dostaniemy tutaj wiele opisów, różnic w funkcjach a nawet informacje dotyczące naboi czy też siły odrzutu. Na szczęście jednak, po tego typu wykładzie wracamy szybko na właściwe tory i uczestniczymy do kolejnego mrożącego krew w żyłach wątku.
Opisana Apokalipsa to oczywiście w takich wypadkach nie tylko walka między ludzkością a potworami lecz przede wszystkim z postępującą anarchią. Bezkarność bowiem jest tym, co uwalnia w niektórych czystą podłość. Kajdany utrzymujące socjopatów w ryzach zostały zerwane a wybuch przemocy może zostać pokonany jedynie siłą. Przyznam szczerze, że niektóre z opisywanych odwetów na oprawcach mogą być brutalne ale… niesamowicie dla czytelnika satysfakcjonujące.
Jeżeli jesteście fanami tego typu motywów w popkulturze, lubicie czytać o zachowaniach ludzkości w obliczu zagrożenia lub jesteście fanami survivalu, polecam zainteresować się tą pozycją. Zwłaszcza, że tego typu książek nie mamy na swoim rynku wiele!