„Upierz” to książka, na którą czekałam cały rok i o której patronacie marzyłam od dawna. To opowieść, która zawiera wszystko, co kocham w literaturze: język stylizowany na XIX-wieczny styl pisania, motywy gotyckie, elementy charakterystyczne dla klasyki grozy, a przede wszystkim – upiorny folklor.
Autorka tej wyjątkowej książki, Paulina Pudło, jest prawdziwą pasjonatką XIX wieku, co widać w niezwykle starannym researchu, jaki przeprowadziła podczas pisania. To dowód na to, ile serca i zaangażowania włożyła w stworzenie tej historii.
Pisanie literatury stylizowanej na inną epokę jest, moim zdaniem, wyjątkowo trudne i wymagające. Wiele takich prób wypada albo sztucznie, albo nierówno. Paulina jednak poradziła sobie z tym perfekcyjnie. Czytając “Upierza”, całkowicie zapominałam, że to dzieło współczesnej autorki – każda strona przenosiła mnie w XIX-wieczny świat.
Historia przedstawia losy Ericha von Reussa, młodego pastora, który przeprowadza się do wsi Kay – miejsca pełnego stereotypowych zabobonów, posiadającym w sobie jednak mroczny urok. Otoczona tajemniczym lasem parafia, z klimatycznym, starym cmentarzem, przyciągnęła nie tylko młodego duchownego, lecz także czarnowłosą nieznajomą – równie piękną, co groźną. Jak zapewne się domyślacie, nie jest ona w pełni istotą ludzką. Jej postać została zainspirowana bogatym germańskim i polskim folklorem. Nie tylko główni bohaterowie przyciągają uwagę i intrygują – postacie poboczne również wnoszą mnóstwo charakteru oraz interesujących wątków, które śledziłam z prawdziwym zaangażowaniem. Szczególnie urzekły mnie ich wiarygodne kreacje, które nie tylko były fascynujące, lecz także doskonale oddawały XIX-wieczny klimat.“Upierz” to przecudowna książka, która zafascynuje wszystkich miłośników klasycznej grozy i folkloru. Tytułowa postać wampira nakreślona przez autorkę to kreacja upiora zaczerpnięta z podań ludowych, do których mam wielki sentyment. Mówiąc więcej – do tego typu inspiracji mam olbrzymią słabość, ponieważ to właśnie ten rodzaj potwora odznacza się swego rodzaju “surowością,” dzikością, nieprzewidywalnością i niebezpieczeństwem, które faktycznie powoduje ciarki strachu.
Jeżeli szukacie pięknej, wręcz “wyrafinowanej” opowieści grozy z nutą delikatnego romansu (a myślę, że skoro obserwujecie moje konto to właśnie takie rzeczy was interesują!), polecam Wam z całego serca debiutancką książkę Pauliny. Swoją drogą, nie odczułam ani razu, że jest to pierwsza wydana książka autorki – posiada ona tak genialny warsztat, że wiele znanych pisarzy mogłoby brać u niej “korepetycje” 🙂