Zbrodnia, która mogła wydarzyć się naprawdę
Akcja “Skruchy” toczy się w fikcyjnym, nadmorskim miasteczku Crow-on-Sea w północnej Anglii. To właśnie tam, w noc referendum brexitowego, brutalnie zamordowana zostaje 16-letnia Joan Wilson. Sprawczyniami są trzy szkolne koleżanki: Dolly, Violet i Angelica. Początkowo zbrodnia przechodzi bez echa – polityka przyćmiewa tragedię. Ale trzy lata później temat trafia w ręce true-crime’owego dziennikarza Aleca Carellego. I właśnie jego rzekomy reportaż stanowi główną oś narracyjną książki.
Clark tworzy historię w historii – a nawet historię w historii w historii. Powieść to kolaż: fragmenty wywiadów, podcastów, internetowych wpisów z Tumblra i Discorda przeplatają się z „manuskryptem” Carellego. Całość sprawia wrażenie teczki pełnej materiałów dowodowych, jakbyśmy zaglądali komuś przez ramię w trakcie prywatnego śledztwa. I w pewnym sensie – tak właśnie jest.
Kiedy autor staje się bohaterem, a czytelnik – podglądaczem
Carelli zarzeka się, że chce oddać sprawiedliwość ofierze i społeczności Crow-on-Sea. Ale z każdą stroną widać coraz wyraźniej jego hipokryzję: manipuluje rozmówcami, wykorzystuje śmierć własnej córki do wzbudzenia zaufania, a ludzi z prowincji traktuje z pogardą. Jest uosobieniem wszystkich grzechów współczesnego true crime – gatunku, który często balansuje na granicy eksploatacji i rozrywki.
I właśnie tu Clark uderza najmocniej: Skrucha nie tylko krytykuje konsumpcję true crime, ale też zadaje pytanie czytelnikowi – czy jesteś lepszy od Carellego? Czy naprawdę się tym nie żywisz?
Nie da się ukryć – czyta się to jednym tchem. Tak jak słuchasz podcastu, jak oglądasz dokument kryminalny. Sama dałam się wciągnąć. A przecież ta historia jest fikcyjna – ale czy na pewno?
Powrót do mrocznego internetu sprzed lat
Jako była użytkowniczka Tumblra, czuję się wręcz przez autorkę wywołana do tablicy. Clark idealnie oddaje atmosferę tamtych lat: obsesje wokół przemocy, estetyzację i romantyzację cierpienia, cytaty z Lany Del Rey i zdjęcia wychudzonych dziewczyn z papierosem w dłoni. Wszystko to, co wtedy wydawało się „edgy” i pełne mrocznej tajemnicy.
Dzięki temu, Skrucha to nie tylko opowieść o zbrodni, ale też błyskotliwa analiza tego, jak internetowe subkultury mogą wpływać na tożsamość, zachowania, a czasem – niestety – także na realne decyzje młodych ludzi. Clark nie daje prostych odpowiedzi, ale zadaje właściwe pytania.
Podsumowanie
Czy to książka dla każdego? Zdecydowanie nie. Skrucha wymaga od czytelnika nie tylko mocnych nerwów (tematyka obejmuje przemoc, traumę, manipulację), ale i znajomości internetowego klimatu lat 2010–2016. Jeśli jednak był*ś wówczas na Tumblrze, uważał*ś się za „starą duszę,” nie pasującą do współczesnej epoki i repostował*ś obrazki z Effy Stonem – ta książka może okazać się dziwnie znajoma. I zostanie z Tobą długo po jej lekturze.
Eliza Clark nie tylko pisze świetnie. Ona zmusza nas do patrzenia – nie tylko na historię, ale również na siebie.