“Las nie ma końca, jest z każdej strony, jakby nie było przed nim ucieczki.”
Aleksandra Seliga i Katarzyna Kujawska to pisarki, których pióro idealnie się zgrało, tworząc coś nietuzinkowego i niezwykle klimatycznego. Z jednej strony mamy autorkę czerpiącą inspirację z mitologii słowiańskiej i polskich legend, przekładającą się na serię “Gołoborze.” Z drugiej strony natomiast, mamy romantyczną miłośniczkę literatury angielskiej i stylistyki wiktoriańskiej. Wydaje mi się, że tym samym rozwiałam wasze wątpliwości, czy sięgnąć po “Historie z Etherton,” i domyślacie się sami, że to nie mogło się nie udać!
Fabuła książki dzieje się dwutorowo – zahaczymy w niej o rok 2010 ale również zanurzymy się w roku 1969, w którym czas i stylistyka jednej z głównych bohaterek, zatrzymały się na epoce wiktoriańskiej. Obie daty jednak, mają wspólny, magnetyzujący sekret, który będzie miał swój początek i późniejsze konsekwencje.
Nie jestem w stanie powiedzieć, która część przypadła mi bardziej do gustu. Z jednej strony dostajemy niesamowicie klimatyczną przestrzeń, w której poznajemy dwa potężne rody, trzymające w garści tytułowe miasteczko – Etherton. Pierwszy z nich, Airesowie, to rodzina, dla której liczą się przestarzałe tradycje a czas zdaje się nie postępować do przodu. Mina, należąca do tego wyniosłego i snobistycznego rodu, stara się uwolnić od dominującej matki i zapisać na kartach swoją własną historię. Dziewczyna wyróżnia się na tle szybko rozwijającego się otoczenia – ubiera się w wiktoriańskie suknie, jeździ konno i jest odludkiem. Niestety ta “sielanka,” która dla introwertycznego czytelnika może brzmieć jak idylla niesie ze sobą konsekwencje. Mina jest bowiem odizolowana i samotna, nie dostając wsparcia od swojej matki, która momentami traktuje ją jak rzecz. Dziewczyna skrywa w sobie również niepokojący sekret, który brzmi tak, jakby jej historię opisał sam Henry James.
Rok 2010 to z kolei historia Ivy – sieroty, wychowywanej przez swoją ciotkę, której rodziców pochłonął… Las. Dziewczyna dodatkowo jest męczona przez niezwykle realistyczne koszmary, które w końcu zaczynają wykańczać ją psychicznie. W końcu, gdy jej wyczerpanie i smutek spowodowany tęsknotą za rodzicami sięgają zenitu postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Wraz z pomocą nowo poznanego, intrygującego znajomego, Bay’a, rozpoczynają swoje śledztwo, które zaczyna być coraz bardziej niebezpieczne. Las przecież nie pozwoli tak łatwo wydrzeć z niego swoich ofiar i będzie pragnął ich coraz więcej…
Obie historie są różne i widać, że pisały je inne autorki. Mimo tego, są ze sobą bardzo spójne i obie mają cechy, które uprzyjemniają czytanie. Historia z przeszłości była niesamowicie klimatyczna i zdecydowanie da się wyczuć pasję Oli. Część napisana przez Kasię natomiast jest bardzo dynamiczna i nie ustępuje klimatem – jest on po prostu zdecydowanie inny. Widać tutaj również dobrze rozwinięty warsztat pisarski – zupełnie nie widać, że jest to tego typu debiut. Obie pisarki, pomimo różnych pomysłów jak rozwinąć swoje przeplatające się historie mają cechę wspólną – wiedzą, jak uzależnić czytelnika od miasteczka Etherton tak, aby sięgnął on po kolejny tom.
Książka została objęta moim patronatem medialnym.
„Historie z Etherton – Tom 1 Zjawy i Mary”
Jedna odpowiedź do „„Historie z Etherton – Tom 1 Zjawy i Mary””
-
Dziękuję za tak cudną recenzję! :*
Dodaj komentarz